niedziela, 13 kwietnia 2014

Malezja na horyzoncie! :)

Na horyzoncie pojawiła się nowa ekscytująca wyprawa - 15 miesięcy w Malezji! W zwiąku z tym założyłam nowego bloga (tym razem w dwóch wersjach językowych), na którym będę opisywać swoje przygody. Link TUTAJ - zapraszam! :)

niedziela, 27 listopada 2011

Homeschool Travel Club

Wszystkich fanów mojego bloga, którzy chcieliby wraz ze mną przeżyć moje indyjskie przygody ponownie, zapraszam w najbliższą sobotę na spotkanie Homeschool Travel Club (Homeschool, 12:30). Będzie duuuuużo zdjęć opatrzonych moim komentarzem oraz gość specjalny :)

piątek, 7 października 2011

I Podlaski Festiwal Kultur i Podróży

Muszę się pochwalić, bo nie wytrzymam! ;)

Już dziś w Białostockim Ośrodku Kultury zostanie pokazana w bloku konkursowym moja prezentacja o Indiach, która jest bardzo mocno skróconą wersją tego bloga. (To info dla tych, którzy jeszcze mnie tu odwiedzają, a nie mają mnie na Facebooku, bo tam chwaliłam się już kilka razy ;)).

http://bok.bialystok.pl/temat.php?wpisyID=499

wtorek, 26 lipca 2011

Myśli kilka...

Nie mogę się rozstać ze swoim blogiem. Pisałam prawie codziennie i teraz mi tego brakuje, tak samo jak zdezorganizowanej indyjskiej organizacji, kolorów, choasu, hałasu, krów ;) i niekończących się przygód. W związku z tym podzielę się z Wami kilkoma jeszcze obserwacjami, które poczyniłam i nawet zapisałam sobie w notesiku, ale nie miałam chyba okazji w żadnym poście ich opublikować.

1. Jeśli w Indiach chce Ci się spać, możesz się położyć gdziekolwiek :) Ludzie śpią w najróżniejszych miejscach (część pewnie dlatego, że nie ma wyboru...) - na chodniku, na ladach sklepowych, na ławkach na stacji kolejowej...

2. Większość Europejczyków (a na pewno żeńska część) chciałaby być bardziej brązowa niż jest, a w Indiach im człowiek bielszy tym ma wyższy status społeczny, w związku z czym wszyscy zazdroszczą nam jasnej karnacji. Kupując jakikolwiek kosmetyk do pielęgnacji twarzy lub ciała trzeba uważać, bo większość z nich jest wybielająca! :)

3. Publiczne dłubanie w nosie, plucie, bekanie, puszczanie bąków i sikanie na każdy murek są w Indiach społecznie akceptowane i jak najbardziej dopuszczalne... (Co niekoniecznie umilało mi np. podróże pociągiem).

4. Mowa ciała i język gestów różnią się od powszechnie rozumianych w Europie. Pytam raz panią w autobusie, czy powie mi gdzie mam wysiąść, a ona na to kręci głową tak jak my na 'nie' tylko trochę w innej płaszczyźnie (dla zobrazowania możecie zobaczyć sobie filmik tutaj: The Indian head bob :)). Ruch ten w większości wypadków oznacza zgodę lub 'tak', ale czasem może też znaczyć 'może', 'nie wiem' albo 'nie'... i jest bardzo zaraźliwy! Przez miesiąc też tak machałam głową ;)

5. Publiczne okazywanie sobie uczuć jest w Indiach niedopuszczalne, chyba, że wśród mężczyzn. Często widzi się chłopaków trzymających się za ręce, opierających sobie głowę na ramieniu, trzymających jeden drugiego podczas rozmowy za kolano... :) I nie, nic z tych rzeczy, są heteroseksualni. Tak po prostu zachowują się przyjaciele.

6. Pojęcie prywatności w Indiach nie istnieje. Na każdym kroku jesteś obserwowany. Często ludzie podchodzą bardzo blisko i po prostu otwarcie się gapią. Czasem, gdy zatrzymywaliśmy się na nocleg u rodzin, bywało, że nie odstępowali nas przez cały dzień na krok, a szczególnie wnikliwie obserwowali mnie, gdy starałam się znaleźć coś w plecaku, co wymagała wyjęcia z niego kilku, czasem osobistych, rzeczy :)

7. Każdy prawdziwy facet MUSI mieć wąsy. W związku z czym 90% męskiej populacji takowe posiada, szczególnie jeśli sprawują jakąś ważną funkcję, jak np. policjant czy żołnierz.

8. Biurokracja i formalności zajmują bardzo dużo czasu. W każdym hotelu trzeba wypełnić długi formularz żeby się zameldować, a w Darjeeling nawet potrzebne są do tego celu dwa zdjęcia legitymacyjne! W kawiarenkach internetowych często wymagają kopii paszpotu, nawet jeśli chce się skorzystać z komputera tylko na chwilę.

Na koniec jedno z moich ulubionych zdjęć z wycieczki...

Możliwe, że niedługo podzielę się z Wami czymś jeszcze :)

piątek, 22 lipca 2011

Indie w obiektywie

Indie są idealnym krajem dla fotografa. Setki tematów, tysiące kolorów... i ludzie. Ludzie z niesamowitymi oczami, w których odbija się cały ich świat. Uwielbiam fotografować ludzi.

Przez całe dwa miesiące z aparatem rozstałam się tylko dwa razy, gdy przewidywałam, że impreza, na którą właśnie się wybierałam będzie na tyle dzika, że sprzęty elektorniczne mogą ucierpieć... ;)

Z moich tysięcy zdjęć wybrałam 600 z hakiem :) Na razie jest to album ogólny, tzn. wrzuciłam tam wszystko. Niedługo, jak dostanę natchnienia możliwe, że stworzę albumy tematyczne. Pierwszy z nich będzie właśnie dotyczył ludzi.

Zdjęcia możecie podziwiać na mojej picasie: BEST OF INDIA

Moje podróżnicze robaki na widok zdjęć, mimo że sama je zrobiłam i widziałam po kilkanaście razy, zaczynają niebezpiecznie się kręcić! ;)

poniedziałek, 18 lipca 2011

Wszystko, co dobre szybko się kończy...

Wróciłam. Wczoraj śniło mi się, że ktoś mnie gdzieś woła i zachęca do czegoś. We śnie intuicyjnie staram się ocenić intencje mojego rozmówcy i zastanawiam się, gdzie jest haczyk. Po chwili przypominam sobie, że już jestem w Polsce, w domu i już nie muszę być aż tak czujna... :) Dzisiaj już nikt mnie nie "prześladował" we śnie, ale obudziłam się zupełnie nie wiedząc gdzie jestem. Mój mózg chyba jeszcze nie wrócił do rzeczywistości :) ... Pod prysznicem regularnie zaskakuje mnie ciepła woda, a pisząc bloga co chwile klikam "zapisz" w obawie, że za chwilę skończy się prąd ;)

Dwa miesiące minęły błyskawicznie. Obyło się bez żadnych większych problemów zdrowotnych, nie było sytuacji awaryjnych, nic nie zgubiliśmy i niczego nam nie ukradli ;) Przywiozłam pół plecaka prezentów, 60GB zdjęć i niezliczoną ilość wspomnień. Oto jak przebiegała trasa wycieczki:

23.05 Delhi
24.05 pociąg: Delhi -> Jaipur; Jaipur (Shrestha)
25.05 Jaipur (Shrestha)
26.05 Jaipur
27.05 Jaipur
28.05 Jaipur -> Agra (AMAN Tours); Fatehpur Sikri
29.05 Agra, Taj Mahal; Agra -> Jaipur (AMAN Tours)
30.05 pociąg: Jaipur -> Bangalore (19.40)
31.05 pociąg (41 godz!!!)
01.06 przyjazd do Bangalore (12.55)
02.06 Bangalore
03.06 Bangalore; autobus: Bangalore -> Trivandrum (21.00)
04.06 przyjazd do Trivandrum (10.00)
05.06 autobus: Trivandrum -> Kovalam
06.06 Kovalam
07.06 autobus: Kovalam -> Kanyakumari -> Kovalam
08.06 autobus: Kovalam -> Varkala
09.06 Varkala
10.06 autobus: Varkala -> Allapuzha
11.06 autobus: Allapuzha -> Fort Cochi
12.06 autobus: Fort Cochi -> Centrum Szkolenia Słoni Kodonad -> Fort Cochi
13.06 Fort Cochi - dzień na planie filmowym :D
14.06 autobus: Fort Cochi -> Mangalore (nocny autobus)
15.06 przyjazd do Mangalore; pociąg: Mangalore - Madgoan; taxi: Madgoan - Calangute
16.06 taxi: Calagute -> Anjuna
17.06 Anjuna
18.06 autobus: Anjuna - Bombaj (19.30)
19.06 przyjazd do Bombaju (12.00)
20.06 Bombaj
21.06 Bombaj
22.06 autobus: Bombaj -> Udaipur (16.00)
23.06 przyjazd do Udaipuru (15.00)
24.06 Udaipur
25.06 Udaipur
26.06 autobus: Udaipur -> Jodhpur (8.00 - 15.00)
27.06 Jodhpur
28.06 pociaąg: Jodhpur -> Jaipur; Shrestha
29.06 Jaipur - Shrestha
30.06 przelot: Jaipur -> Bagdogra; taxi: Bagdogra -> Siliguri; jeep: Siliguri -> Darjeeling
01.07 Darjeeling
02.07 Darjeeling
03.07 Darjeeling
04.07 Darjeeling
05.07 Darjeeling
06.07 Darjeeling
07.07 Darjeeling
08.07 pociąg: Darjeeling -> Varanasi (12.15)
09.07 przyjazd do Varanasi (1.30 w nocy)
10.07 Varanasi
11.07 pociąg: Varanasi - Khajuraho (18.05)
12.07 przyjazd do Khajuraho (7.30)
13.07 pociąg: Khajuraho -> Delhi (18.15)
14.07 przyjazd do Delhi (7.30)
15.07 Delhi
16.07 przelot: Delhi -> Moskwa -> Warszawa

Zdjęcia pojawią się na mojej picasie jak tylko będę miała odrobinę natchnienia :)

Cóż poza tym... SZUKAM PRACY! ;)

czwartek, 14 lipca 2011

Ostatni przystanek: Delhi

Pociąg z Khajuraho do Delhi był dopiero o 18.15, więc mieliśmy cały dzień na zobaczenie tego, czego jeszcze nie zobaczyliśmy w Khajuraho. Upał był niesamowity, ale postanowiliśmy, że jeszcze jakoś wytrzymamy i wybraliśmy się na wycieczkę rikszą do wschodnich i południowych świątyń. Szczerze mówiąc, po obejrzeniu głównej atrakcji miasteczka - kompleksu świątyń zachodnich - wyżej wymienione nie robią zbyt dużego wrażenia, ale i tak zawsze przyjemniej coś nowego zobaczyć niż desperacko czekać na pociąg w hotelu ;).

Pociąg był cywilizowany, tzn. czysty i prawie pusty, więc noc minęła nam w miarę szybko. Do Delhi mieliśmy dotrzeć o 5.30, ale znów byliśmy na miejscu dwie godziny później, z czego nawet byłam zadowolona, bo mogłam trochę dłużej pospać ;) Budżet pozwolił nam na koniec na trochę lepszy hotel niż zwykle, w związku z czym przyzwyczajamy się do cywilizacji w klimatyzowanym pokoju z wi-fi, śniadaniem i kolacją w cenie :)

Delhi po dwóch miesiącach pobytu w Indiach robi całkiem inne wrażenie niż na samym początku. Chyba nawet mi się tu podoba :) Jest czysto (no chyba, że mój czujnik wyznaczający standardy czystości się popsuł... w domu będę jadła z podłogi! ;)), zielono, ruch uliczny wcale nie jest taki dziki i nawet bez większych problemów udaje nam się przejść przez ulicę. Gdy dwa miesiące temu wylądowaliśmy w Delhi baliśmy się trochę tego, co przed nami... o Indiach mieliśmy pojęcie takie, jak przeciętny europejczyk (tzn. bardzo błędne) i byliśmy onieśmieleni tłumami chcącymi nam coś sprzedać, podwieźć, itp. Dziś pewnie idę przed siebie, wchodzę do sklepów, jeśli mam ochotę, targuję się, jeśli mi się coś podoba... W Indiach trzeba być pewnym siebie i nie dać sobie "w kaszę dmuchać". Jeśli ty się nie wepchasz, ktoś inny wepcha się przed ciebie... Jeśli nie wymusisz pierwszeństwa, nigdy nie przejdziesz przez ulicę :) W sklepach najlepiej mieć w głowie z góry ustaloną cenę jaką jesteśmy za daną rzecz gotowi zapłacić (moje kalkulacje zwykle opierały się na polskich cenach minus średnio 50%) i upierać się przy swoim... W większości wypadków stawało na moim, chyba, że cena, którą byłam gotowa zapłacić była faktycznie za niska, wtedy sprzedawca nie dawał się przekonać i transakcja zazwyczaj nie dochodziła do skutku...

To już koniec naszej wyprawy... :( Jutro w nocy mamy lot powrotny. Z jednej strony chce mi się do domu, do czystego łóżka i czystej łazienki... Z drugiej... wiele bym dała, żeby móc tu zostać jeszcze troszkę dłużej. Mimo że nie wszystko w 100% mi się w Indiach podobało, była to zdecydowanie wycieczka warta każdego grosza, każdej nieprzespanej nocy i każdego siniaka ;) Jest to kraj tysiąca sprzeczności, wzbudzający tyle emocji i dostarczający tyle wrażeń, że nie wiem jak uda mi się powrót do szarej, mało ekscytującej rzeczywistości...

Wyprawa dobiegła końca, ale jeszcze kilka postów na moim blogu się pojawi. Będzie podsumowanie wycieczki, trasa, spostrzeżenia i informacje praktyczne, więc nie przestawajcie mnie odwiedzać :)